Koniec sporu o pieniądze? NFZ potwierdza: wszystkie szpitale powiatowe podpisały aneksy

2025-08-07 8:52

Prezes NFZ Filip Nowak ogłosił przełom: wszystkie szpitale powiatowe podpisały kluczowe aneksy do umów. To koniec wielomiesięcznych negocjacji i sporu o finansowanie, który budził wiele emocji.

Korytarz w szpitalu

i

Autor: Getty Images Koniec sporu o pieniądze? NFZ potwierdza: wszystkie szpitale powiatowe podpisały aneksy
  • Prezes NFZ, Filip Nowak, potwierdza, że wszystkie szpitale powiatowe podpisały aneksy do umów, pomimo początkowych wezwań do ich bojkotu.
  • Wyjaśnia, dlaczego podpisanie aneksów jest kluczowe dla finansowania podwyżek minimalnych wynagrodzeń w placówkach medycznych.
  • Zastanawiasz się, dlaczego zarząd związku szpitali powiatowych zmienił zdanie i co to oznacza dla przyszłości finansowania polskiej służby zdrowia?

Wszystkie szpitale powiatowe podpisały aneksy do umów - powiedział PAP prezes NFZ Filip Nowak. Dodał, że gdy Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych apelował o niepodpisywanie aneksów, a potem o dołączanie oświadczeń, kilka osób z zarządu związku już przysłało NFZ podpisane aneksy bez oświadczeń.

Katarzyna Nocuń, PAP: Szpitale powiatowe odsyłają aneksy z oświadczeniem, że robią to w przymusowej sytuacji, do czego zachęcał Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP)?

Prezes NFZ Filip Nowak: Podpisanie aneksu to techniczna czynność, ale niezbędna, aby placówki medyczne mogły sięgnąć po środki na sfinansowanie m.in. podwyżek minimalnych wynagrodzeń. Do przygotowania mieliśmy w sumie ponad 31 tys. aneksów. Już wszystkie szpitale powiatowe je podpisały.

PAP: Z dodatkowymi oświadczeniami?

F.N.: Byliśmy nieco zaskoczeni komunikatami związku szpitali powiatowych. Najpierw, przez długie miesiące, z prezesem Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, minister Izabelą Leszczyną, rozmawialiśmy o wyzwaniach, które stoją przed szpitalami powiatowymi w związku z koniecznością podniesienia minimalnego wynagrodzenia. Rozpatrywane były różne scenariusze, łącznie z takim, żeby wrócić do płacenia „na PESEL”, albo utrzymać stosowany w ostatnich latach mechanizm, czyli finansowanie wynagrodzeń w wycenie świadczeń. Minister zdrowia, wsłuchując się w to, co mówili przedstawiciele szpitali powiatowych, poinformowała o pakiecie finansowym, który jest wart 18 mld zł, m.in. na podniesienie minimalnych wynagrodzeń.

Następnie przygotowaliśmy aneksy, wysłaliśmy je i gdy mieliśmy już 60 proc. podpisanych dokumentów, w tym przez część osób z zarządu związku szpitali powiatowych, ten sam zarząd opublikował komunikat, w którym zachęcał szpitale do niepodpisywania aneksów umożliwiających przecież wystąpienie o niezbędne środki finansowe. Gdy 85 proc. szpitali podpisało aneksy, OZPSP zarekomendował szpitalom, żeby te dokumenty jednak podpisywały, ale z dodatkowym oświadczeniem. Przy czym kilka osób z zarządu związku szpitali powiatowych już wcześniej przysłało podpisane aneksy bez oświadczeń. Szanuję strategię zarządu szpitali powiatowych, chociaż trudno mi ją zrozumieć.

Cieszę się, że, pomimo pewnych utrudnień, w zasadzie zakończyliśmy proces podpisywania aneksów. Możemy teraz przejść do ostatniego etapu, czyli wypłaty środków zgodnie z rekomendacją AOTMiT na podstawie rachunków, które wpłyną do nas ze szpitali.

Gadaj Zdrów - Jak dbać o mózg

PAP: To była według pana próba uzyskania dla szpitali powiatowych większych korzyści?

F.N.: Nie oceniam tego. Zadaniem NFZ jest przedstawienie rzetelnej informacji o tym, jaką procedurę szpital musi przejść, żeby otrzymać należne środki, które wynikają z rekomendacji AOTMiT. Informacje przekazywaliśmy przez komunikaty, podczas spotkań i konferencji prasowych. Również 16 dyrektorów NFZ w 16 województwach było i jest zawsze otwartych na współpracę z przedstawicielami szpitali powiatowych. Dodam, że pieniądze po pięciu dniach od wystawienia przez szpital rachunku i sprawdzenia go przez NFZ są przekazywane na konto placówki.

PAP: Premier Donald Tusk, przedstawiając nowy skład rządu, potwierdził pana pozycję jako prezesa NFZ. Potem pojawiły się informacje, że rozmawiał pan z premierem Donaldem Tuskiem. Premier był zainteresowany sytuacją w szpitalach powiatowych?

F.N.: Słowa premiera odbieram jako kredyt zaufania dla całej instytucji.

Trudno odnosić się do każdej plotki, która pojawia się w przestrzeni publicznej. Oczywiście cały zarząd NFZ jest do dyspozycji pana premiera, ale to przede wszystkim minister zdrowia, pani Jolanta Sobierańska-Grenda, rozmawia z szefem rządu o sprawach związanych z ochroną zdrowia, w tym o sytuacji w szpitalnictwie.

PAP: Jak ministra zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda odnosi się do problemów finansowych NFZ? Dostał pan zapewnienie o kolejnych dotacjach z budżetu państwa?

F.N.: Na pewno tematem do dyskusji jest struktura przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia. Źródłem finansów NFZ jest przede wszystkim składka zdrowotna. Kolejny rok ta składka nie wystarczy jednak na wszystkie zadania powierzone do realizacji Narodowemu Funduszowi Zdrowia i dlatego część pochodząca z dotacji budżetowej jest coraz większa. Jest to z pewnością ogromne wyzwanie, które stoi przed nami.

Mając świadomość, że dotacja budżetowa nie może rosnąć w nieskończoność, warto pracować nad częścią kosztową, zarówno w kwestii optymalizacji wykorzystania potencjału, który jest już w systemie ochrony zdrowia, jak i zadań finansowanych przez Fundusz. Zdecydowanie największym wyzwaniem finansowym dla NFZ są podwyżki minimalnych wynagrodzeń. Rozmowy trwają w zespole trójstronnym. Mam nadzieję, że w ich efekcie uda się zracjonalizować mechanizmy waloryzacyjne.

PAP: Ma pan jakąś koncepcję?

F.N.: Waloryzacja ma miejsce w połowie roku, co nie jest komfortowe m.in. w odniesieniu do całorocznych terminów dotyczących planu finansowego, zarządzania kontraktami itp. Dlatego jestem za tym, aby podwyżki płac minimalnych wchodziły w życie w styczniu. Uważam, że pracownicy systemu ochrony zdrowia są obecnie wynagradzani godnie w porównaniu z innymi grupami zawodowymi.

Oczywiście, należy waloryzować pensje minimalne, ale dziś punktem odniesienia do wzrostu płac minimalnych w ochronie zdrowia jest przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, które uwzględnia różne dodatki, w tym nagrody i premie. To zaś powoduje, że pensje minimalne, oparte na pełnym wynagrodzeniu w gospodarce, są w zdrowiu dodatkowo podbijane przez sposób ich obliczania.

Dlatego padają różne propozycje zmian, które odnoszą się np. do wzrostu wynagrodzeń w budżetówce. Nad każdą propozycją trzeba dyskutować, tak by wypracować konsensus. Wyzwaniem, nie bez znaczenia, są także kominy płacowe. Rozmowy na te tematy toczą się w ramach zespołu trójstronnego.

Poradnik Zdrowie Google News

PAP: Reforma szpitalnictwa przygotowana przez rząd pozwoli efektywniej zarządzać systemem?

F.N. Ma dać dyrektorom szpitali szansę na to, aby mogli przekształcić się z „kadrochłonnego” sposobu udzielania świadczeń, czyli 7 dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę z pełną gotowością bloku operacyjnego, na mniej kosztochłonne planowe świadczenia jednodniowe, być może nawet ambulatoryjne.

PAP: Z perspektywy NFZ widać tę kosztochłonność?

F.N.: Te koszty są przedstawiane AOTMiT-owi. Z perspektywy Narodowego Funduszu Zdrowia widzimy natomiast np., że szpital teoretycznie działa w każdy weekend, podczas którego dyżurują chirurg, anestezjolog, pielęgniarka operacyjna i widzimy, ile zabiegów zostało w tym czasie wykonanych. Zdarza się, że np. jeden na tydzień. Mamy świadomość, że ten potencjał kadrowy musi kosztować, bo takie są wymogi, ale jego efektywność mogłaby być wyższa. Dlatego wiele szpitali chce się przekształcić i wykonywać świadczenia planowane, zmienić strukturę udzielanych świadczeń, ale obawia się, że wypadną z sieci szpitali i będą musiały konkurować w postępowaniu konkursowym. Ustawa to zmieni.

PAP: Szpitale zwracają uwagę na to, że nie mają gwarancji podpisania kontraktu z NFZ-em po przekształceniu, po przejściu planu restrukturyzacyjnego, że nie ma w ustawie tego punktu.

F.N.: Dążymy do tego, żeby dać szpitalom takie bezpieczeństwo.

PAP: Czy obawia się pan, że pod koniec roku, tak jak w ubiegłym, będzie problem z płatnościami i szpitale będą przesuwały planowe zabiegi?

F.N.: Żadnego publicznego systemu ochrony zdrowia nie stać na to, żeby za wszystkie wykonane świadczenia zapłacić natychmiast i w sposób nieograniczony. Zawsze jest budżet, w którym trzeba się zmieścić.

Podczas pandemii COVID-19 w systemie ochrony zdrowia zostały niewykorzystane środki, bo leczenie pacjentów covidowych finansowało państwo. Jednocześnie pacjenci nie korzystali z ochrony zdrowia w takim zakresie, jak zazwyczaj, właśnie ze względu na pandemię. W efekcie nasze możliwości finansowe były większe, dlatego mogliśmy płacić za wszystkie świadczenia w cenie nominalnej.

Podkreślę jednak po raz kolejny – to była wyjątkowa sytuacja. Pandemia się skończyła, dlatego wróciliśmy do zasad finansowania świadczeń, które były dobrze znane przed COVID-19. Czyli za nadwykonania w świadczeniach nielimitowanych płacimy co do zasady po zakończonym kwartale. Jeśli mamy w budżecie środki, to płacimy także za nadwykonania w świadczeniach limitowanych, ale odbywa się to po zakończeniu roku obrachunkowego.

Zobacz galerię: 7 ważnych badań, które możesz zrobić na NFZ. Warto!