Bezpodstawne wzywanie karetki. Eksperci mają o tym kilka ostrych słów
Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia, w rozmowie z TVN24 opowiedział o wzywaniu karetki do przypadków, które nie są pilne. Jak zaznaczył, karetkę powinno się wzywać wyłącznie w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia, kiedy to niezbędna jest natychmiastowa interwencja medyczna.
Jak poinformował, udało mu się przeanalizować, jak wiele przeprowadzonych interwencji było pilnych, a ile nie potrzebowało wzywania karetki. Wyniki mogą być zaskakujące. Wyłącznie w maju 2023 roku pogotowie w Łodzi wyruszyło do 14 tysięcy wezwań. Jednak wyłącznie 6 tysięcy z nich, było wezwaniami pilnymi. Nie trzeba dużo się zastanawiać, wnioski są proste. Karetki częściej jeździły do wezwań, które nie powinny być przez nie realizowane, niż do przypadków, w których ich interwencja byłaby niezbędna.
Rzecznik łódzkiego pogotowia zaznaczył również, że zadysponowany zespół pogotowia nie ma możliwości odmówienia wyjazdu. Decyzję o ich wysłaniu podejmuje bowiem dyspozytor 112.
O tym wypowiedział się w rozmowie z TVN24 profesor Dariusz Timler, szef Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej. Jak mówi specjalista, operatorzy, choć zbierają wywiad, to jest on często ograniczony. Dzieje się tak dlatego, że zgłaszający mogą mieć błędną ocenę sytuacji.
Tak naprawdę, według eksperta, prawdziwa weryfikacja jest możliwa wyłącznie wtedy, kiedy na miejsce udadzą się ratownicy. Według profesora Timlera jedną z możliwości regulacji wezwań niepilnych byłoby wprowadzenie opłat za przyjazd karetek, choć ta decyzja nie jest popularna.
Opłata za przyjazd karetki? Szef Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej tłumaczy
Według profesora Timlera najlepszym i najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby oczywiście uzmysłowienie ludziom, że każde wezwanie karetki do sytuacji niepilnej może być powodem, że ktoś, kto naprawdę potrzebuje pomocy - jej nie otrzyma lub otrzyma znacznie później. Niestety, mimo wieloletnich prób to wciąż nie zadziałało.
Ekspert uważa więc, że powinno się wprowadzić, nawet drobne, opłaty za przejazd karetki. Jak tłumaczy, w Holandii wprowadzono już tego typu regulacje. Tam, każdorazowe wezwanie pogotowia wiąże się z tym, że przez pół roku osoba potrzebująca pomocy będzie płaciła podwyższoną składkę zdrowotną.
Specjalista zapytany o to, czy wprowadzenie opłaty nie miałoby katastrofalnych skutków - pojawiłyby się przypadki, że ludzie nie wzywają pomocy ze strachu przed rachunkiem, odpowiedział, że można by zastosować system zwolnień. Jak wyjaśnia, ciężkie przypadki i tak nie zważałyby na rachunek wzywając pomocy. Co więcej, tłumaczy, że przecież nie chodzi o niebotycznie duże opłaty, a raczej o symboliczną kwotę, która pomogłaby uświadomić ludziom, że przejazd nie jest za darmo.
Jak tłumaczy profesor Timler, społeczeństwo musi zrozumieć, że każdy bezsensowny przejazd kosztuje nie tylko pieniądze, ale również bezpieczeństwo innych. Podkreślił również, że do zmiany potrzebna jest wola polityczna - której na razie nie ma. Nie jest to jednak dla niego zaskakujące, ponieważ "nie są to popularne decyzje". Zaznaczył jednak, że to, co popularnie nie zawsze wiąże się niestety z tym co pozwala ratować ludzkie życie.