Niewątpliwie Polska potrzebuje więcej lekarzy. Zarazem wszyscy chcemy trafiać w dobre, właściwie wykwalifikowane ręce.
Rok 2023 obfitował w sensacyjne doniesienia o uczelniach, które otworzyły kierunek lekarski nie mając odpowiedniej infrastruktury i zaplecza technicznego czy takich, które w ramach edukacji przyszłych lekarzy chciały uczyć roli Biblii w kulturze.
Zapewne wielu kandydatom na lekarzy to aż tak nie przeszkadza, skoro upatrzone studia mają otworzyć drzwi do wybranego zawodu. Różnie może być.
W tym roku aż 8 uczelni oraz filia Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Bielsku-Białej wciąż czekają na wyniki audytu Polskiej Komisji Akredytacyjnej i nie jest pewne, że jeszcze będą kształcić lekarzy.
Na ilu uczelniach będzie działał kierunek lekarski?
Polska Komisja Akredytacyjna (PKA) to gremium eksperckie, oceniające jakość kształcenia na polskich uczelniach.
PKA jest niezależna, a jej celem jest doskonalenie jakości kształcenia we wszystkich uczelniach publicznych i niepublicznych działających w polskim systemie szkolnictwa wyższego.
Komisja dokonuje oceny programowej i instytucjonalnej działających już uczelni i kierunków, opiniuje uruchamianie nowych czy przywrócenie zawieszonych, a wyniki przedstawia ministrowi właściwemu do spraw szkolnictwa wyższego.
Poddanie się ocenie Polskiej Komisji Akredytacyjnej jest obligatoryjne. Zdecydowana większość z uczelni, które czekają na ocenę/otrzymały ocenę negatywną, wstrzymała rekrutację na studia medyczne do czasu otrzymania nowych uchwał PKA.
Zatem trudno odpowiedzieć, na ilu uczelniach ostatecznie będą się kształcić od października przyszli lekarze.
Studia medyczne - będzie trudniej niż w ubiegłym roku?
To kolejne pytanie, na które trudno odpowiedzieć. Z jednej strony przyznany dotąd limit przyjęć na kierunek lekarski jest w tym roku mniejszy, ale to nie oznacza automatycznie, że osobom, które zdały egzaminy podobnie, jak ich koledzy rok temu, punktów zabraknie.
Chociaż ubiegłoroczne progi wcale nie wydają się wyśrubowane, części miejsc nie udało się obsadzić, bo studentów, którzy się zgłosili i spełnili wymagania, było mniej niż miejsc.
Może teraz, przy ograniczeniu przyjęć i podobnych wynikach, po prostu będzie komplet.
Jak trzeba zdać maturę, żeby dostać się na medycynę?
Podstawę przyjęcia na studia na kierunku lekarskim w jęz. polskim stanowią wyniki matury z dwóch spośród czterech przedmiotów - matematyki, biologii, chemii, fizyki.
Oczywiście, trzeba też zdać obowiązkowe przedmioty, czyli po prostu zdać maturę.
W ubiegłym roku, aby dostać się na medycynę na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, trzeba było zdać maturę z rozszerzonej biologii na 87 proc, a na Uniwersytecie J. Kochanowskiego w Kielcach - minimum 83 proc.
Trzeba pamiętać, że niemal każda uczelnia ma swój regulamin, system przeliczników punktowych itd. Czasem łącznie do zdobycia jest 200 pkt., kiedy indziej ponad 700 i trzeba się po prostu starannie z zasadami zapoznać tam, gdzie chcemy być przyjęci.
Kiedy studenci będą pewni, że zostali przyjęci?
Najczęściej oficjalne wyniki naboru w pierwszej turze na państwowych uczelniach podawane są w drugiej połowie lipca. Pewność będą mieć ci, którzy o przyjęciu zostaną poinformowani.
Należy jednak pamiętać, że jest jeszcze nabór uzupełniający - drugi, a czasem nawet trzeci. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i trzymać kciuki.
Oczywiście, od lat mówi się o potrzebie zmiany systemu naboru na studia tak szczególne, jak medycyna.
Pojawiają się wątpliwości, czy wiedza na temat lucyferyny i lucyferazy świetlików Photuris lugubris, znajomość przestrzennego ułożenia pojedynczego łańcucha polipeptydowego, stabilizowanego oddziaływaniami niekowalencyjnymi i kowalencyjnymi, a także rozumienie odwrotnej transkryptazy, jest dokładnie tym, co jest niezbędne, by być w przyszłości dobrym lekarzem.
Tymczasem to przykładowe pytania z rozszerzonej biologii.
Wciąż mówi się o sprawdzaniu predyspozycji zawodowych, a ostatecznie to bez tego świetlika nadal ani rusz.
Czytaj także: Doktorze, ile mi jeszcze zostało? Lekarz: Studia nie przygotowały nas do takiej rozmowy