Ośrodków przybywało, a kolejka rosła. NIK: Reforma psychiatrii dziecięcej to porażka

2024-09-11 12:19

Według Najwyższej Izby Kontroli, po ponad 4 latach od wprowadzenia reformy psychiatrii dziecięcej i ponad trzech od uruchomienia wielu ośrodków, można powiedzieć głośno: nie wyszło. Szoku nie ma: od początku nie było wiadomo, dokąd zmierza ten okręt - brakowało jasnego planu i konkretnych celów. Teraz reforma wymaga... zreformowania.

Ośrodków przybywało, a kolejka rosła. NIK: Reforma psychiatrii dziecięcej to porażka

i

Autor: GettyImages

Jak przypomina NIK, już w 2012 roku było oficjalnie wiadomo, że polska psychiatria zmierza nieuchronnie ku zapaści, a żadne szminkowanie trupa nie pomoże. Za jeden z najbardziej palących, zdiagnozowanych wówczas problemów, uznawano wtedy brak lekarzy.

Ta diagnoza nie zaowocowała jednak zwiększeniem miejsc na specjalizacji, szerokim uruchomieniem nowych kierunków studiów. Wręcz przeciwnie: tłumaczono, że na to "nie mamy czasu", to "droga donikąd".

Zamiast niej, ruszyły prace nad reformą, która doprowadziła do powstania wielu ośrodków lokalnych, nazywanych pogardliwie w mediach "psychiatrią bez psychiatrów" i uruchomienia kursów, które miały być kuźnią "odpowiedniej kadry specjalistów".

W szczycie pandemii ruszyły szumnie zapowiadane pierwsze ośrodki. Jakie problemy rozwiązały? Z raportu NIK wynika, że właściwie żadnych.

"Zachęcam rodziców, by mówili co czują i co myślą". Psychiatra radzi, jak zapobiegać depresji u dzieci i młodzieży

Psychiatria dziecięca w szpitalach dla dorosłych

Teoretycznie założenia reformy nie były złe. Pracujący przy niej eksperci tłumaczyli, że większość dzieci z problemami psychologicznymi nie potrzebuje zaraz opieki psychiatrycznej.

Odpowiednia opieka w domu, wsparcie pedagogoczno-wychowawcze w szkole i wreszcie ewentualna pomoc psychologiczna w lokalnych ośrodkach, miały sprawić, że pomoc lekarska i wreszcie hospitalizacje przestaną być potrzebne w stopniu większym niż mogłoby to zapewnić jakiekolwiek państwo.

Dzieci miały przestać masowo "iść na nieżycie", rzadziej wymagać farmakoterapii i leczenia szpitalnego. Po niemal czterech latach "działania reformy" wiemy, że ten model się nie sprawdził.

Szpitale były przepełnione, młodych pacjentów hospitalizowano na oddziałach dla dorosłych albo odmawiano im przyjęcia ze względu na brak miejsc. Dodatkowo we wszystkich skontrolowanych szpitalach wystąpiły nieprawidłowości dotyczące stosowania lub dokumentowania przymusu bezpośredniego

- relacjonuje w raporcie NIK.

Reforma opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży - co poszło nie tak

Dlaczego wszelkie działania Ministerstwa Zdrowia na rzecz poprawy sytuacji w systemie opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży okazały się nieskuteczne?  Według kontrolerów NIK nie było całościowej koncepcji reformy. Zabrakło choćby:

  1. określenia niezbędnych zasobów,
  2. ustalenia oczekiwanych efektów,
  3. nawet harmonogramu działań.

Samobójstwa stanowią drugą przyczynę zgonów wśród nastolatków, a liczba prób samobójczych podejmowanych przez dzieci i młodzież w Polsce ciągle rośnie. Co się zmieniło w trakcie reformy?

Wg policji na koniec 2023 r., w stosunku do 2020 r., liczba prób samobójczych wzrosła o 150%.Oczywiście, do tej dramatycznej zmiany niewątpliwie przyczyniła się pandemia COVID-19, izolacja i związane z nią nasilenie problemów domowych, a także powszechna atmosfera lęku i niepewności. Trudno jednak zauważyć, by wyrastające niczym grzyby po deszczu ośrodki pomocy skutecznie powstrzymywały tę falę.

Milion dzieci i nastolatków w naszym kraju potrzebuje pomocy lekarzy psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów oraz innych specjalistów. Z pewnością od 2012 roku nie zrobiono tyle, ile było można, by miały gdzie się po tę pomoc udać.

Reforma systemu opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży - stopnie referencyjności

W sierpniu 2019 r. Minister Zdrowia przystąpił do wdrażania zmian w systemie ochrony zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. Nowy model, który wprowadził leczenie środowiskowe młodych pacjentów, opierał się na trzech poziomach referencyjnych.

Pierwszy poziom referencyjny

Tu osoby niepełnoletnie mogą uzyskać wsparcie psychologów, psychoterapeutów oraz terapeutów środowiskowych w ramach terapii indywidualnej, grupowej lub rodzinnej. Pomoc świadczona jest w ośrodkach/zespołach środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży.

W ośrodkach pierwszego poziomu referencyjnego nie ma (a nawet nie może być!) lekarzy psychiatrów, a pomoc jest oferowana pacjentom, którzy nie potrzebują diagnozy psychiatrycznej ani farmakoterapii.

Problem polega jednak na tym, że o tym, kto takiej specjalistycznej pomocy potrzebuje, mają decydować osoby niekompetentne do stawiania diagnoz lekarskich. Niby wiedzą o zdrowiu psychicznym więcej niż lekarze czy sami pacjenci, jednak ich decyzja: "nie potrzebujesz leków i lekarza", nie jest poparta wystarczającą wiedzą i uprawnieniami.

Drugi poziom referencyjny

To centra zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży, w których znajdują się poradnie zdrowia psychicznego i oddziały dzienne. Pomoc w ośrodkach II poziomu referencyjnego adresowana jest do pacjentów, którzy potrzebują diagnozy lekarskiej i ewentualnie farmakoterapii lub terapii na oddziale dziennym.

Trzeci poziom referencyjności

To ośrodki wysokospecjalistycznej całodobowej opieki psychiatrycznej, czyli oddziały stacjonarne w szpitalach. Ta forma pomocy przeznaczona jest dla pacjentów wymagających hospitalizacji.

Jak to działa w praktyce?

Jak ustaliła NIK, w marcu 2023 r. w trzech województwach leczenie w ramach oddziałów dziennych w ogóle nie było dostępne.

Kontrola wykazała, że aż 42% poradni zdrowia psychicznego II poziomu znajduje się w miastach wojewódzkich, w których mieszka zaledwie 14% populacji dzieci i młodzieży. Uwaga, to pierwszy poziom, gdzie w ogóle jest możliwa rozmowa z lekarzem specjalistą i otrzymanie choćby podstawowych leków.

W latach 2020-2022 wskaźnik liczby lekarzy przypadających na 100 tys. pacjentów wzrósł z 6,7 do 7,8, jednak nadal nie osiągnięto jego zalecanej wartości, tj. 10. W latach 2020-2022 wzrastała liczba miejsc rezydenckich i osób zakwalifikowanych na specjalizacje w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ale w poszczególnych naborach nawet 85% miejsc rezydenckich nie zostało obsadzonych.

Szef resortu zdrowia nie znał też zasobów kadry niemedycznej, tj. psychologów i psychoterapeutów. Problemy z zatrudnieniem wymaganej kadry dotyczyły 60% skontrolowanych szpitali, które przekształciły się w nowy model opieki psychiatrycznej.

Po 1,5 roku od wdrożenia Programu wsparcia oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży na lata 2022-2023 Minister rozdysponował jedynie ok. 18% środków na poprawę efektywności leczenia pacjentów oddziałów psychiatrycznych dla tej grupy wiekowej. Przyczyną były długotrwałe przygotowania organizacyjne Ministerstwa do oceny wniosków o dofinansowanie. Biorąc pod uwagę inflację, która corocznie uszczuplała realną wartość pieniądza, każde opóźnienie w alokowaniu środków dodatkowo znacząco zwiększało ryzyko porażki programu.

Gdzie szukać pomocy? Zabrakło informacji

NIK ocenia negatywnie dostęp do informacji o miejscach, w których dzieci i młodzież mogą uzyskać pomoc.

Pierwsze działania mające szerzyć wiedzę i zwiększać świadomość zagadnień dotyczących zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży przeprowadzono dopiero po prawie trzech latach od rozpoczęcia wdrażania reformy.

Na kampanię "Powiedz, co czujesz. Zdemaskuj emocje. Część 2", Ministerstwo Zdrowia wydało ponad 1 mln zł, nie badając jednak jej wpływu na zmianę postaw i stan wiedzy społeczeństwa.

- Standardy opieki psychiatrycznej, które miały wesprzeć reformę, opracowano w sposób niegospodarny i nierzetelny, zresztą dopiero po trzech latach od wprowadzenia w życie nowych rozwiązań - twierdzi NIK.

Lista zarzutów Najwyższej Izby Kontroli jest znacznie dłuższa. Wydaje się nie mieć końca. Oczywiście, za zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży odpowiadają przede wszystkim rodzice i często zawodzą, ale trudno zauważyć, że dostają wystarczające wsparcie od państwa.

Ta reforma wymaga zreformowania. Nie ma sensu powtarzać, że nie mamy na to czasu, skoro było nas stać na zmarnowanie 12 lat.