Od 2015 r. liczba kardiochirurgów jest w zasadzie w stagnacji. Z danych przedstawionych przez prof. Zembalę wynika, że wtedy było 280 lekarzy z tą specjalnością, a w 2021 r. niewiele więcej: 296. W tym okresie podobnie nieco tylko się zwiększyła liczba kardioanestezjologów - z 231 do 254. W niewielkim stopniu zwiększyła się też kadra samodzielnych pracowników naukowych, czyli profesorów i doktorów habilitowanych. O ile w 2015 r. było ich 57 to w 2021 r. - 68. Najwięcej tych specjalistów było w 2020 r. - 73.
Kadra kardiochirurgiczna jest coraz starsza, za pięć lat w znacznej części będzie wchodzić w okres emerytalny. Nie przebywa jej, a wręcz ubywa
- ostrzega prof. Michał Zembala.
Dodaje, że coraz mniej młodych lekarzy decyduje się na robienie specjalizacji z kardiochirurgii. - W 2023 r. egzamin na kardiochirurgię zdawało zaledwie siedem osób, a w tym roku do takiego egzaminu szykuje się jedna osoba. To odzwierciedla atrakcyjność i trudność tego zawodu - tłumaczy.
Specjalista, który jest prorektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ds. klinicznych i rozwoju badań medycznych, mówił o tym podczas XXIII Ogólnopolskiej Konferencji "Polka w Europie", zorganizowanej pod hasłem "Medycyna 2024 – leczyć bezpiecznie i efektywnie!".
Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem. W USA, Wielkiej Brytanii i Europie Zachodniej jest podobnie.
Wszędzie kardiochirurgia traci na znaczeniu, choć jeszcze niedawno była najbardziej prestiżową specjalności lekarską, na którą trudno było się dostać. Zainteresowanie tą specjalnością spadło szczególnie wśród mężczyzn.
Rośnie jedynie liczba kobiet lekarzy specjalizujących się w kardiochirurgii
- twierdzi prof. Zembala.
Prorektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego uważa, że mimo trudności kadrowych kardiochirurgia w Polsce wciąż rozwija się dynamicznie, wymaga jednak inwestycji w technologi i personel, poprawy warunków pracy, a także ciągłego monitorowania oraz optymalizacji procesów.
- Kluczowe znacznie ma stała poprawa bezpieczeństwa pacjentów - dodaje.