Szefowa resortu zdrowia poinformowała w TVN24, że w poniedziałek uczestniczyła w spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem i dyrektorami szpitali, podczas którego poruszono temat wynagrodzeń lekarzy. - Przedstawiliśmy ten problem. Mamy pewne pomysły, ale najpierw będę o nich rozmawiała z przedstawicielami środowiska - lekarzami i pielęgniarkami - zapowiedziała.
Federacja Przedsiębiorców Polskich zaproponowała ostatnio, by wprowadzić ograniczenia w zarobkach lekarzy na kontraktach. Organizacja postuluje, by podstawą do obliczania minimalnych zarobków w ochronie zdrowia nie było średnie wynagrodzenie, ale waloryzowana stawka bazowa - tak jak w przypadku wyliczania wzrostu emerytur i rent.
Według FPP nie ma powodów, by z publicznych środków finansowane były wzrosty wynagrodzeń kontraktowych w przypadku, gdy opiewają one na kwoty wielokrotnie przekraczające średnie wynagrodzenie.
- Nie ma żadnego interesu publicznego w tym, aby wynagrodzenia na kontraktach w ochronie zdrowia były wyrażone trzema cyframi w tysiącach złotych - powiedział Wojciech Wiśniewski, ekspert FPP, prezentując to rozwiązanie.
Na temat wysokości wynagrodzeń medyków wypowiedział się też m.in. Andrzej Sośnierz, były prezes NFZ i były poseł klubu PiS: Na pewno tak wysokie pensje są demoralizujące. Lekarzom od tego zaczyna się wydawać, że ich praca jest naprawdę tyle warta. Nie powinno być tak, że minister, a nawet premier, który odpowiada za całe państwo, życie i zdrowie jego obywateli, zarabia mniej od ordynatora.
- Zjawisko rosnących niebotycznie pensji to nie jest wina lekarzy. To jest jeden z objawów choroby, która toczy system opieki zdrowotnej. To państwo przestało panować nad wzrostem wynagrodzeń. To paradoks, bo przez ostatnie dwie dekady robiono wiele, że mieć większą kontrolę - stwierdził w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej".