Tylko w 2023 roku sprzedano ponad 100 mln jednorazowych e-papierosów. Z badań Pollster wynika, że 56% uczniów w wieku od 16 do 17 roku życia sięga po tego rodzaju wyroby, choć przecież zgodnie z prawem wolno je kupić wyłącznie osobom pełnoletnim. Z danych szacunkowych wynika, że po e-papierosy może sięgać nawet 400 tys. nastolatków.
Zapytaliśmy zatem Ministerstwo Zdrowia co dalej, a niezamkniętą sprawę komentuje również dr hab. n. o zdr. Grzegorz Juszczyk, ekspert w obszarze zdrowia publicznego, pracownik naukowy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Kiedy zakaz sprzedaży e-papierosów? “Mamy połowę 2024 roku”
Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych alarmuje, że problem z dostępnością e-papierosów nie zniknął. Rządowe obietnice ucichły. Ministerstwo wskazuje jednak, że właśnie zakończyły się trzydziestodniowe konsultacje publiczne projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Trwa analiza przekazanych uwag.
Resort podkreśla, że proponowane regulacje planują objęcie przepisami ustawowymi tzw. „płynów beznikotynowych” do elektronicznych papierosów. A to sprawi, że e-papierosy bez nikotyny nie będą dostępne dla osób poniżej 18 roku życia. Zostaną ograniczone miejsca, gdzie wolno z nich korzystać, znikną z automatów, nie będzie reklam etc.
To jednak nie rozwiązuje głównego problemu, ponieważ wyroby bez nikotyny stanowią zaledwie 1% udziału w sprzedaży e-papierosów. Głównym problemem są jednorazówki z nikotyną, które miały zniknąć ze sklepów, a na ten moment nic nie wskazuje, że tak się stanie.
Ministerstwo jednak zaznacza, że projekt ustawy został przekazany do konsultacji publicznych i uzgodnień między resortowych. A zatem nie ma jeszcze ostatecznego kształtu. Pozostaje zatem mieć nadzieje, że zostaną podjęte bardziej radykalne środki zaradcze.
- To zaskakujące, ponieważ Ministerstwo Zdrowia informuje, że współpracuje z ekspertami, my również bierzemy udział w posiedzeniach zespołów parlamentarnych. Klasyczny przykład skutecznego działania w zakresie zdrowia publicznego polega na tym, że kiedy pojawia się jakieś zagrożenie, a w wyniku monitorowania zostaje namierzone, to wówczas my proponujemy konkretne działania, wyprzedzając skutki, które mogą pojawić się w związku z zauważonym ryzykiem - wskazuje dr hab. n. o zdr. Grzegorz Juszczyk, ekspert w obszarze zdrowia publicznego, pracownik naukowy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Polacy kupili ponad 100 mln e-papierosów. Będzie jeszcze gorzej?
Specjalista nawiązał do raportu Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych opublikowanego w lutym tego roku. Z danych wynikało, że tylko w 2023 roku doszło do dynamicznego wzrostu sprzedaży e-papierosów. Mówimy o tym, że Polacy zakupili ponad 100 mln sztuk i nic nie wskazuje na to, że tendencja będzie spadkowa.
- Mamy połowę 2024 roku i podejrzewamy, że ten trend będzie się utrzymywał, bo nie zostały podjęte żadne konkretne działania, żeby to zahamować. Stąd wyniki za ten rok mogą być jeszcze gorsze, a mogliśmy temu zapobiec. Dlatego to jest bolesne z perspektywy zdrowia publicznego i rozwoju społecznego - zaznacza dr Grzegorz Juszczyk.
Ekspert dodaje, że to właśnie młode osoby są szczególnie podatne na korzystanie z e-papierosów. A ponad 80% osób palących, czy sięgających po wyroby z nikotyną na świecie zaczęło tę “przygodę” między 15 a 25 rokiem życia. Połowa z nich sięga po te produkty jeszcze przed ukończeniem 20 lat. Powody są różne, chęć przynależenia do określonej grupy, względy towarzyskie, ciekawość, czy wreszcie w kolejnym etapie konieczność wynikająca z uzależnienia.
- Musimy pamiętać o tym, że uzależnienie kształtujące się już w młodym wieku często trwa przez całe życie. W związku, z czym nawet ukryty marketing w kierunku promocji wyrobów nikotynowych ma dramatyczny skutek. Dlatego podstawowym celem jest zapobieganie skutkom już na wczesnym etapie wykrycia zagrożenia, czyli wczesnej inicjacji nikotynowej - wyjaśnia dr Juszczyk.
Specjalista zaznacza, że Biuro ds. Substancji Chemicznych otrzymuje wyłącznie informacje deklarowane przez producenta, dlatego my wciąż nie wiemy, co znajduje się w e-papierosach.
- Nie mając pełnej wiedzy o składzie trudno mówić o kontroli następczej. Istnieje szereg badań, które wskazują, że te wyroby zawierają znacznie więcej substancji, niż zgłasza producent. Nie ma badań obecności pochodnych wynikających z procesów podgrzewania poszczególnych substancji aromatyzujących. Krótko mówiąc, dzieci i młodzież nie powinny mieć żadnego dostępu do tego typu produktów - komentuje ekspert.
Brak kontroli i ryzyko uzależnienia
Dr Juszczyk wskazuje także, że ważna jest edukacja zdrowotna oraz kontrola rodzicielska. Klasyczne papierosy charakteryzuje nieprzyjemny zapach, który utrzymuje się na ubraniu, czy włosach, a e-papierosa nie da się wyczuć. Na dodatek ostatnie badania wskazują, że tradycyjne papierosy pali zaledwie ¼ a reszta wybiera elektroniczne wersje.
- E-papierosy jednorazowe są szczególnie niebezpiecznym wytrychem do pokonania kontroli rodzicielskiej. Jednym słowem, straciliśmy możliwość takiej kontroli i odpowiednio wczesnej rozmowy z dzieckiem korzystającej z tych wyrobów. Jeżeli badania pokazują, że mamy 25% młodzieży w wieku od 15 roku życia, która używa wyrobów z nikotyną, to biorąc pod uwagę, że w szkołach ponadpodstawowych mamy ok. 1 mln 700 tys. uczniów, to tworzy się nam grupa rzędu prawie 400 tys. młodych ludzi w Polsce, którzy stosują wyroby z nikotyną, najczęściej właśnie e-papierosy - alarmuje specjalista.
Dr Grzegorz Juszczyk zaznacza, że w wyniku badań epidemiologicznych przeprowadzonych przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH pod kierunkiem prof. Łukasza Balwickiego pozyskano bardzo niekorzystne dane, które jasno wskazywały na to, iż młodzież, pomimo obowiązujących przepisów warunkujących pełnoletność, nie ma problemu z dostępem do e-papierosów, a ustalenia te poczyniono w 2020 roku.
- Zadziwia to, że odwlekamy moment wprowadzenia radykalnych kroków. Co więcej, kolejne dane wskazują, że w kontekście osób uzależnionych od nikotyny posiadamy bardzo mało placówek zapewniających profesjonalną pomoc w ramach poradnictwa antynikotynowego, finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W Polsce bodajże jest niewiele ponad 90 podmiotów leczniczych zakontraktowanych na realizację takich programów - podkreśla dr Juszczyk.
A zatem nie ma zakazu sprzedaży e-papierosów, ale też zapewnionej opieki na właściwym poziomie, by później móc leczyć uzależnione osoby. Jednym słowem dochodzimy do ściany, mamy impas i koniecznie należy podjąć konkretne działania, które dają lepszą perspektywę na przyszłość.