Główny Inspektor Sanitarny pytany o szczepienia na terenach objętych powodzią wyjaśnił, że na ten moment inspektorat jest na etapie szacowania potrzeb.
Na razie nie wyznaczamy żadnych konkretnych grup ani punktów szczepień, bo jest to jeszcze przedwczesne na tym etapie. Szacujemy na razie potrzeby i sprawdzamy, czy nasze zasoby w rezerwach przeciwepidemicznych wystarczą
– przekazał podczas konferencji szef GIS Paweł Grzesiowski.
– Mamy dwie grupy, które mogą być ewentualnie brane pod uwagę. Są to – po pierwsze ludność tych obszarów zalanych, gdzie mógł być kontakt ze skażoną wodą. Mamy tu na myśli przede wszystkim szczepienia durowe – dur brzuszny i żółtaczka typu A. I druga grupa to są funkcjonariusze – wyjaśnił.
Powódź w Polsce: szczepienia na terenach zalewowych
Dr Grzesiowski zwrócił uwagę, że to funkcjonariusze straży pożarnej i ratownicy są bardziej narażeni, bo ich kontakt z wodą jest powtarzalny, przez to, że całe dnie pracują w wodzie powodziowej.
– Na razie nie wyznaczamy żadnych konkretnych grup ani punktów szczepień, bo jest to jeszcze przedwczesne na tym etapie. Szacujemy na razie potrzeby i sprawdzamy, czy nasze zasoby w rezerwach przeciwepidemicznych wystarczą – wyjaśnił.
Dopytywany, przekazał, że koordynacją tych szczepień będzie zajmował Główny Inspektorat Sanitarny, a dane będą zbierane z powiatów poprzez wojewódzkich inspektorów. Poinformował, że w tej chwili pierwsze zapotrzebowanie na 500 dawek szczepionek zostało wydane z województwa dolnośląskiego.
Wiceszef MZ Marek Kos dodał, że w Centralnej Bazie Sanitarno-Epidemiologicznej w Porębach są odpowiednie zapasy szczepionek.
Jeżeli chodzi o sam tężec, to też przecież tutaj nie chodzi o to, żeby zabezpieczyć szczepienia całej populacji tam mieszkającej. To jest kwestia osób, które się zranią, które wymagają takiego szczepienia
– podkreślił Kos.