Ponad 5 mld do wydania z KPO, ale niekoniecznie tam, gdzie trzeba. Lekarz o absurdach w onkologii

Mamy ćwierć wieku opóźnienia w dostępie do małoinwazyjnych zabiegów w onkologii. Podobno lada chwila będą refundowane, bo trwają "intensywne prace", by wreszcie polscy pacjenci mogli z nich korzystać. Problem w tym, że potrzebnego sprzętu w radiologii interwencyjnej nie uda się kupić z KPO w wielu placówkach.

Ponad 5 mld do wydania z KPO, ale niekoniecznie tam, gdzie trzeba. Lekarz o absurdach w onkologii

i

Autor: GettyImages

Radiologia interwencyjna w onkologii to prężnie rozwijająca się na świecie dziedzina medycyny, która jakoś nie ma szczęścia w Polsce.

Zamiast rozpłatanego brzucha czy płuc, koniecznego postępowania w klasycznej chirurgii, pacjent ma na skórze ślad jak po ugryzieniu komara, szybko wychodzi do domu, mniej cierpi, unika ewentualnych powikłań związanych z gojeniem się rany, a efekty terapeutyczne są porównywalne (a czasem nawet lepsze) niż po tradycyjnym zabiegu.

Aktualnie zaledwie 10 proc. pacjentów w Polsce może korzystać z rozwiązań onkologii interwencyjnej.

Dr Grzegorz Rosiak, radiolog z II Zakładu Radiologii Klinicznej Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM, zapewnia, że są powody do optymizmu, bo wiele wskazuje na to, że wkrótce będzie możliwa refundacja małoinwazyjnych zabiegów – termoablacji i krioablacji guzów płuc, kości i nadnerczy.

Zarazem ekspert wskazuje zagrożenia i wyjaśnia, dlaczego potężne środki z Krajowego Programu Odbudowy (KPO) na onkologię nie zaspokoją pilnych potrzeb radiologii interwencyjnej.

Aż trudno uwierzyć.

Poradnik Zdrowie: kiedy iść do onkologa?

Radiologia interwencyjna - nie pomyl z radioterapią

Chociaż radiologia interwencyjna w onkologii to żadna nowość, bo wykorzystywana jest w leczeniu raka od 25 lat, wiele osób o niej nie słyszało lub myli ją z radioterapią. Czasem, przeglądając nawet oficjalne dokumenty, jak Narodowa Strategia Onkologiczna, można odnieść wrażenie, że o tym, jak ważne jest takie nowoczesne leczenie onkologiczne, za mało wiedzą nawet ich autorzy.

Onkologia interwencyjna, inaczej radiologia interwencyjna w onkologii, to małoinwazyjne zabiegi wykonywane u pacjentów onkologicznych na wszystkich etapach choroby nowotworowej: diagnostyki, terapii przeciwnowotworowej, leczenia powikłań po innych metodach (np. po klasycznych operacjach) i leczenia bólu nowotworowego.

Polegają na dostarczeniu bezpośrednio do guza (za pomocą specjalnych cewników) leków lub wyniszczenie go z wykorzystaniem temperatury (ciepła lub zimna).

To rozwiązanie nawet dla pacjentów, którzy mają już przerzuty, są zbyt osłabieni chorobą, by przeżyć klasyczną operację itd.

Zabieg z zakresu radiologii interwencyjnej, szpital WUM przy ul. Banacha

i

Autor: Grzegorz Rosiak Zabieg z zakresu radiologii interwencyjnej, szpital WUM przy ul. Banacha

Takie małoinwazyjne zabiegi wykonywane są pod kontrolą badań obrazowych takich jak USG, tomografia komputerowa czy fluoroskopia (nowoczesna metoda diagnostyczna, wykorzystująca promienie rentgenowskie). Radiologię interwencyjną cechuje bardzo wysoka skuteczność i minimalna inwazyjność (ślad jak po ugryzieniu insekta).

Przykładowo w krioablacji płuca, odsetek powikłań i śmiertelności jest kilka razy mniejszy niż przy metodach chirurgicznych, zabieg wiąże się z krótkim pobytem w szpitalu i nie pogarsza funkcji płuc ani jakości życia.

A radioterapia? To także wciąż prężnie rozwijająca się dziedzina. Polega na wykorzystaniu promieniowania jonizującego do niszczenia komórek w guzie nowotworowym i przerzutach. 

Aktualnie w onkologii na świecie są uznane cztery filary terapeutyczne: chemioterapia, radioterapia, chirurgia i radiologia interwencyjna.

Ślad na skórze po krioablacji raka nerki

i

Autor: Grzegorz Rosiak Ślad na skórze po krioablacji raka nerki

Radiologia interwencyjna - przełomy a potem cisza

Ponad 5,5 roku temu w szpitalu na Banacha, zespół, w którym pracuje dr n. med. Grzegorz Rosiak, przeprowadził pierwszą w Polsce termoablację guza płuca, w 2022 roku pierwszą krioablację tego nowotworu.

W 2020 roku, w szczycie pandemii, ten sam zespół zdołał przeprowadzić jako pierwszy przezskórną krioablację guza nerki.

W czasie, gdy w innych krajach co roku przeprowadzano setki podobnych zabiegów, u nas były problemy na każdym etapie, a po przełomowych dokonaniach kolejne zabiegi, pomimo sukcesów i dowiedzionej skuteczności, wykonywano bardzo rzadko.

Procedury nie były bowiem refundowane i odpowiednio dofinansowane.

W 2018 roku w Narodowej Strategii Onkologicznej (NSO) znalazło się zdanie mówiące o konieczności zrealizowania programu inwestycyjnego w radiologii interwencyjnej.

Wszystkie dziedziny w onkologii miały swoje programy inwestycyjne, często z NSO, oprócz radiologii interwencyjnej.

Aktualnie mówi się o konkretnych realizacjach w latach 2025-2026. Jak będzie? Czas pokaże.

Doktor Rosiak jest jednak optymistą i zapewnia, że trwają intensywne prace w Ministerstwie Zdrowia, Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) oraz NFZ.

Jest spora szansa, że w najbliższych tygodniach te metody będą refundowane i polscy pacjenci onkologiczni wreszcie będą mogli z nich korzystać

- zapewnia radiolog. Trzeba tylko uzbroić się znowu w cierpliwość.

Radiologia interwencyjna a miliardy z KPO

W Polsce nigdy nie było programu inwestycyjnego dla radiologii interwencyjnej, zwłaszcza w zakresie onkologii. W szpitalach brakuje angiografów i tomografów zabiegowych, odpowiednich do terapii przeciwnowotworowych, ale także aparatów do termoablacji i krioablacji.

Niestety, radiologia interwencyjna w minimalnym stopniu skorzysta z ogłoszonego niedawno konkursu KPO (ponad 5 mld zł na onkologię). Dlaczego?

Jak tłumaczy dr Rosiak, zgodnie z przepisami, istotna część sprzętu z KPO może być zamówiona wyłącznie na blok operacyjny. Tymczasem zabiegi radiologiczne wykonywane są w pracowniach radiologicznych, a nie chirurgicznych. Tam sprzęt niezbędny radiologom do niczego się nie przyda.

Drugą, znaczącą przeszkodą w zakupie sprzętu do radiologii interwencyjnej, są przepisy związane z Krajową Siecią Onkologiczną.

Urządzenia niezbędne w radiologii interwencyjnej mogą być zamawiane wyłącznie przez szpitale z kategorii SOLO III (czyli najwyższej). Obecnie jednak większość takich zabiegów jest wykonywana w szpitalach z kategorii niższej - SOLO II, które znowu nie będą miały możliwości uzyskania odpowiedniego sprzętu.

Przeprowadzająca przełomowe zabiegi placówka, w której pracuje dr Rosiak, to SOLO II. Czym się różni od SOLO III? Nie prowadzi radioterapii - placówki zakwalifikowane jako stopień trzeci muszą mieć chirurgię, prowadzić chemioterapię i radioterapię.

Jak to się ma do radiologii interwencyjnej? Nijak, ale znowu wiąże lekarzom ręce. Nie pierwszy to absurd w polskiej opiece zdrowotnej, ale tym razem jest nadzieja na wyjście z patowej sytuacji.

Podczas webinaru 11 października ekspertów z Ministerstwem Zdrowia, padła deklaracja o "elastycznym podejściu" przy zamawianiu sprzętu spoza listy. Trwają negocjacje i korekty.

Cóż, sprawdzimy, jak będzie.